czwartek, 27 października 2011

A gdyby tak powiększanie biustu przypadło Ci do gustu?


Biust – symbol seksu – jest obiektem zainteresowań wszystkich mężczyzn. Aż dla osiemdziesięciu pięciu procent panów kobiece piersi to stanowczo najatrakcyjniejsza część ciała płci pięknej.

Biust – symbol seksu – jest obiektem zainteresowań wszystkich mężczyzn. Aż dla osiemdziesięciu pięciu procent panów kobiece piersi to stanowczo najatrakcyjniejsza część ciała płci pięknej. 

U źródeł

Pierwsze przyjemne skojarzenia związane z tą częścią ciała pochodzą z dzieciństwa. Czuły matczyny dotyk, miękkie, pachnące i pełne mleka piersi, bezpieczeństwo – te pierwotne odczucia zostały zakodowane i na zawsze przyporządkowane kobiecym piersią. W późniejszym wieku następuje transpozycja owych szczególnie miłych skojarzeń. Odtąd „wszystkie biusty świata” staja się domena kobiecości kojarzoną z przyjemnością, czułością i zyskują nowy nasycony seksualnością aspekt. 

Oczywiście, sformułowania „ wszystkie biusty świata” nie można dosłownie przełożyć w rzeczywistości. Biust, jak każda wartość, posiada swoiste kryteria atrakcyjności: im większy, bardziej kształtny, jędrniejszy, tym bardziej ponętny. Tak pojmowany, jest obiektem pożądania mężczyzn i…marzeniem wielu kobiet.

Operacyjne powiększanie piersi

Niestety, niewiele pań może poszczycić się naprawdę ładnym biustem. Większość narzeka na drobne lub całkiem spore „niedociągnięcia” określając kształt czy rozmiar swoich piersi: są za małe, za duże, obwisłe i tak dalej… Chcąc wyleczyć się z owych „kompleksów” i sprostać ideałowi coraz więcej kobiet decyduje się na operacyjną korektę.

Kosztowne zabiegi polegające na powiększeniu, pomniejszeniu lub ujędrnieniu piersi są coraz częstszym środkiem do osiągnięcia pożądanego rezultatu. Współcześnie, chirurgia plastyczna oferuje bezpieczne materiały niwelujące niedoskonałości : implanty o różnych kształtach, wypełnione żelem silikonowym lub solą fizjologiczną. Podejmuje także różne rozwiązania włożenia protezy. Trzy najczęściej stosowane techniki to : cięcie pod pachą ( za pomocą endoskopu wytwarza się miejsce dla implantu oraz wprowadza protezę), cięcie pod piersią (ok. 5 cm) oraz cięcie okołootoczkowe ( ½ otoczki- dół). Oczywiście, zarówno technika, jak i dobór implantu oraz jego umiejscowienie ( pod gruczołem, pod mięśniem piersiowym, podmięśniowo) uzależnione są od indywidualnych potrzeb. Zabieg trwa parę godzin i związany jest z dwudniowym pobytem w klinice, a potem z kilkunastodniową rekonwalescencją. Po paru tygodniach możemy cieszyć się upragnionym przez nas biustem.

Skoro jest tak dobrze czemu jest tak źle…?

No właśnie… taka chirurgiczna ingerencja z pewnością nie należy do najprzyjemniejszych. Realizacja marzeń w tym przypadku związana jest z bólem pooperacyjnym, a czasami również z powikłaniami. Zdarza się, że komplikacje zmuszają marzycielkę do ponownego zabiegu, tym razem polegającego na usunięciu implantu i leczeniu farmakologicznym.
Ale to tylko jeden z aspektów tzw. „ działań niepożądanych”. Niezmiernie istotną kwestią jest właściwy dobór kompetentnego chirurga. Znane są przypadki, gdy operacja powiększania piersi skończyła się, co prawda medycznym sukcesem, ale kompletną wizualną klapą. Cóż, czasem nie da się przewidzieć efektu…

I jeszcze jedna dość kontrowersyjna sprawa, którą chcę tu poruszyć. Otóż wiemy już dlaczego zdrowe kobiety decydują się na operacyjne powiększanie piersi – by spełnić swoje marzenia i sprostać ideałowi. Podnosząc swoją atrakcyjność, zwiększają swoją wartość i pożądanie w oczach mężczyzn. I wszystko byłoby dobrze gdyby nie fakt ( od razu uprzedzam, że nie podzielam opinii, gdyż nie miałam do czynienia:)), że mężczyznom owe wymarzone, acz silikonowe piersi nie zawsze przypadają do gustu…

Wielu znanych mi mężczyzn pytana o zdanie na ten temat, wymienia swoiste wady owych wizualnie pięknych piersi, odkrywane podczas tak zwanego bliższego kontaktu z partnerką. Narzekają na widoczne blizny, przeszkadza im również swoista świadomość ich nienaturalności, a także boją się, że przy mocniejszym dotyku mogą zrobić kochance krzywdę. 

Chciałoby się powiedzieć : cóż, coś za coś… Ale niekoniecznie tak musi być!


Rozkoszne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz